MaSZ MaSZ
815
BLOG

Opozycja Totalna bez pomysłu - polityczne trutnie

MaSZ MaSZ PO Obserwuj temat Obserwuj notkę 16

Zaroiło się od komentarzy dotyczących Marszu Wolności (nazywanego przez niektórych Marszem Śmieszności). Propagandowy sukces organizatorów to ogłoszenie frekwencji: 90 tysięcy uczestników, mimo, iż było ich niecałe 20 tysięcy. Niedowiarkom polecam przyjrzenie się zdjęciom Placu Bankowego, który mając nieco ponad 20 tys. m2 powierzchni nie był szczelnie wypełniony. W jego północnej części ludzie stali w odstępach kilku metrów od siebie. 

Prawicowy Marsz Niepodległości 11 listopada, mimo wielu lat prześladowań i dopiero od 2015 chłodnej tolerancji rządzących, gromadzi co roku 50-75 tysięcy. Bez partyjnego wsparcia, z dziwnymi watahami chuliganów (które zniknęły nagle w 2015 roku, po wygranych przez PIS wyborach), policją straszącą strzelaniem z gumowej amunicji oraz natarczywej medialnej nagonce wypełnionej długą litanią epitetów.

Opozycja Totalna, której główną część stanowią PO i PSL to nie tylko partie rządzące przez 8 lat, ale także samorządowa oraz finansowa potęga. Organizując bodaj najważniejszy marsz protestu w tym roku, nie powinni mieć problemu ze ściągnięciem kilku tysięcy swoich działaczy wraz z rodzinami i współpracownikami. To powinno być co najmniej kilkadziesiąt tysięcy wiernego aktywu. Ponadto dziesiątki tysięcy zwolenników oraz walecznych antykaczystów. Symbolem siły Opozycji Totalnej byłoby grubo ponad 100 tysięcy ludzi. Przyszło znacznie mniej. Coroczny Marsz Niepodległości, mimo braku pieniędzy i struktur, jest kilkakrotnie liczniejszy. 

Oprawa Marszu Wolności była karykaturą samą w sobie. W jednym z największych krajów UE, czołowi politycy opozycyjni ubrani w badziewiaste t-shirty jadą w otwartych autobusach i wykrzykują propagandowe frazy, mające utrzymywać swoich zwolenników w stanie wzmorzonej nienawiści do rządzących. Przypomina to trochę paradę techno, jedynie stroje mniej kolorowe, zamiast seksu - agresja, a muzyka nawiązuje do sowieckiej ballady Kalinka. Finałem imprezy był koncert zespołu Big Cyc, którego nazwa dobrze komponuje się z powagą całego tego marszu. Ponadto Kijowski samotnie opuszczający całe to zbiegowisko i złorzeczący pod nosem, bo najwyraźniej odebrano mu możliwość występu. To ten sam rewolucjonista, który jeszcze niedawno fetowny był w samej "Brukseli", a oprawę muzyczną organizował mu oskarżony o handel kobietami muzyk.

Przemówienie Grzegorza Schetyny tradycyjnie podkreślało, że PO ma program. Konkret był tylko jeden: odsunąć PIS od władzy. Autor katastrofy sondażowej partii Nowoczesna: Ryszard Petru, też mówił, że wie jak pokonać PIS. Generalnie wszyscy obiecują odsunięcie PIS od władzy, nie potrafią jedynie powiedzieć: po co. To co niewypowiedziane jest jednak widoczne w składzie uczestników Marszu. Działacze samorządowi obawiają się utraty stanowisk. Środowiska sędziowskie chcą nadal decydować o sobie, bez jakiejkolwiek kontroli, także tej merytorycznej. Emerytowani ubecy nie chcą zmniejszenia emerytur. Lewicowe środowiska obawiają się zamknięcia dopływu środków do różnych lewackich organizacji, dzięki którym mogą dość wygodnie żyć. Niektóre media pogrążają się w finansowych tarapatach, gdy zabrakło wsparcia z pieniędzy budżetowych. Innymi słowy cały program to: aby było tak, jak już było. Czyli odkręcić dokładnie wszystko to, co PIS zrobił lub planuje. 

Rola opozycji w państwie demokratycznym jest niezwykle ważna. Powinna ona prezentować alternatywny program, kontrolować rządzących i stanowić zdrowy element rywalizacji. PO nie spełnia żadnego z tych kryteriów. Cała działalność PO skupia się na antypisowskiej propagandzie. Gdy rządzący coś zaproponują, PO wie, że musi powiedzieć NIE. Nie ma znaczenia na czym polega propozycja rządzących - ona musi być zanegowana. Wysiłek intelektualny polega jedynie na zbudowaniu odpowiednej tzw. narracji (czyli propagandy). Cztery pytania, które PIS zadał swoim oponentom: czy utrzymają 500+, czy podwyższą wiek emerytalny, czy sprowadzą imigrantów, czy zlikwidują IPN i CBA, spowodowały konsternację w szeregach opozycji. Gdyby PO było poważną opozycją i miało faktyczny program lub taki przygotowywało, odpowiedź nie powinna nastręczać problemów. Skoro jednak cały wysiłek partyjnych działaczy polega na organizowaniu propagandowych ataków na PIS, nawet tak oczywiste pytania stanowią wyzwanie. PO musi wypracować stanowisko, które z jednej strony będzie krytykować PIS, a z drugiej nie uderzy w sondaże. Cały wysiłek w to co powiedzieć tu i teraz. Plan realnych działań propaństwowych nie znajduje się w sferze zainteresowań. 

PIS popełnia wiele błędów lub dokonuje działań wątpliwych. Jedna z nielicznych naprawdę udanych akcji PO to uruchomienie swoich działaczy samorządowych, którzy zorganizowali referendum w Legionowie i zatrzymali pisowski projekt aglomeracji warszawskiej. W innych sprawach PO oferuje jedynie propagandowe wrzutki. Brak alternatywnej strategi polityki zagranicznej (poza tezą, aby absolutnie we wszystkim zgadzać się z "Brukselą"), brak kontrpropozycji strategii obronnej, brak innego pomysłu na system podatkowy, brak listy zapisów Konstytucji wymagających zmiany lub wprowadzenia itd. 

Propagandowy bełkot PO to min. ocena programu 500+. Najpierw: niszczenie budżetu i nie da się. Potem: 500+ jest niesprawiedliwe i PO obiecuje 500 zł także na pierwsze dziecko. Podobnie obniżenie wieku emerytalnego: od twierdzenia, że to nieodpowiedzialne do propozycji 13 emerytury. 

Opozycja, która za jedyne swoje zadanie uważa negowanie wszystkich działań rządzących stanowi karykaturę demokracji. W istocie bowiem ma bardzo niewielki wpływ na życie publiczne, a gdy w końcu dojdzie do władzy, okaże się do niej nieprzygotowana. Zamiast budować think-tanki, przygotowywać plan działań i strategię, cały wysiłek idzie w negację działań rządzących. Ponadto w nieustanne, nachalne powtarzanie bredni o tym, że PIS chce Polskę wyprowadzić z UE, albo porównywanie Kaczyńskiego do Putina. Kraje mające inne niż Polska cele polityczne chętnie z takiej narracji korzystają, zaś krajowi jej autorzy mogą liczyć na słowa otuchy, poklepywanie po plecach (lub po twarzy, jeśli chwalącym jest Juncker) oraz niekiedy dobrze płatne posady.

Marnie to wszystko wygląda. Pozostaje kibicować temu, żeby pogromcą PIS w któryś kolejnych wyborach (2023? 2027?) była nowa partia, nie mająca nic wspólnego z Opozycją Totalną 2017. 

MaSZ
O mnie MaSZ

Tylko prawda jest ciekawa. masz_68@interia.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka