MaSZ MaSZ
1104
BLOG

Komisje Millera i Berczyńskiego - brak dialogu

MaSZ MaSZ Katastrofa smoleńska Obserwuj temat Obserwuj notkę 115

Komisja Millera orzekła, że 6 metrów utraty skrzydła spowodowało utratę siły nośnej Tu-154M na tyle dużą, że polski AirForce 1 z prezydentem, niemal całym dowództwem sił zbrojnych, szefem banku centralnego i wieloma innymi osobami, wykonał w powietrzu beczkę i roztrzaskał się zabijając wszystkich na pokładzie. Stało się to przy prędkości 270 km/h. Komisja Berczyńskiego (formalnie podkomisja, ale uprośćmy nazewnictwo) stwierdziła, że to niemożliwe, utrata siły nośnej była zbyt mała, nawet dla prędkości 270 km/h. Nie trzeba być ekspertem lotnictwa, aby zauważyć, że projektanci samolotów muszą wykonać setki takich testów zanim zakończą projektowanie i pierwszy, testowy egzemplarz nowego typu samolotu wzniesie się w powietrze. Przez dziesiątki lat takie badania przeprowadzano za pomocą modeli matematycznych oraz tuneli aerodynamicznych. Odpowiedź musi być czarno-biała: tak straci stateczność i obróci się lub nie - będzie leciał dalej. Rzecz nie musiała polegać na badaniu oderwanego skrzydła, ale dla dowolnych innych parametrów, a zmiana długości skrzydła to jedynie inne parametry wejściowe. Tym samym istnieją znane od dziesiątków lat narzędzia badawcze, aby ustalić, czy Tu-154M przy prędkości 270 km/h o możliwej do oszacowania wadze i utracie 6 metrów skrzydła wykonał beczkę, czy jej nie wykonał. To powinno być absolutnie jasne i nie budzące wątpliwości. Mimo to obie komisje mają odmienne zdania.

Takich możliwych do jednoznacznej weryfikacji elementów jest wiele. Jedna z komisji twierdzi, że utracone ostatnie kilka sekund zapisu czarnej skrzynki jest podejrzane. Druga, że to normalne bo parametry są buforowane. Dla czarnej skrzynki tego określonego modelu, albo jest buforowanie, albo go nie ma. Tu istnieje absolutnie jednoznaczna odpowiedź.

Komisje (lub ich członkowie, bowiem formalnie komisja Millera zakończyła prace i została rozwiązana) przerzucają się argumentami, ale wyłącznie na odległość. Ludzie z komisji Millera w TVN i PolSat'cie, z komisji Berczyńskiego w TVP i TV Republika. Czyli w tych stacjach, które wydają się bardziej sprzyjać prezentowanym przez nich tezom. 

W poważnym państwie doszłoby do debaty, albo przy kamerach, albo bez nich. Niezależnie od tego, czy panowie nie lubią się trochę, czy może bardzo, poważni i dorośli ludzie oraz takie same instytucje rozmawiają ze sobą. Mogą to być burzliwe rozmowy, ale jeśli obu stronom sporu zależy na dotarciu do prawdy, wzajemna niechęć zostałaby pokonana przez cel wyższy. Na koniec publikowany jest protokół rozbieżności. W 3RP takiego dialogu dotyczącego katastrofy samolotu prezydenckiego nie ma. 

Wydaje się, że komisja Berczyńskiego jest bardziej chętna do konfrontacji niż jej oponenci. Maciej Lasek stwierdził, że potrafi obalić każdą tezę oponentów, ale się z nimi nie spotka. To kto się bardziej boi stanięcia do dyskusji z otwartą przyłbicą to jednak drugorzędna kwestia. Tym co powinno budzić zażenowanie to wyłącznie medialne przekrzykiwanie się, często pełne epitetów. 

Niezależnie od prawdy o przyczynach tragedii lotu Tu-154M, wówczas całkowicie zawalono przygotowanie wizyty. Raport NIK z 2012 roku to niemal gotowy akt oskarżenia "państwa teoretycznego". Ówczesny szef BOR w poważnym państwie nie zostałby potem awansowany do stopnia generalskiego. W poważnym państwie taki człowiek musiałby się poważnie zastanowić, czy po śmierci prezydenta i niemal wszystkich dowódców sił zbrojnych na skutek min. zaniedbań podległej mu służby, nie powinien dokonać celnego strzału we własną głowę. 

Można krytykować każde badania, ale brak stanięcia na intelektualnym ringu świadczy o braku powagi i odpowiedzialności za sprawy publiczne. To także element państwa niepoważnego. W 2010 roku ten brak powagi doprowadził do tragedii. Dziś objawia się on medialnym przekrzykiwaniem, utrudniającym dotarcie do prawdy. Do znalezienia powodu, dla którego w dziwnych okolicznościach poniósł śmierć prezydent jednego z największych krajów Unii Europejskiej, a śmierć dowódców sił zbrojnych na taka skalę zdarzyła się po raz pierwszy od 1444 roku, od bitwy pod Warną. 

Pozostaje zaapelować, aby ci którzy boją się dyskusji przestali zachowywać się jak tchórze. Przekonywać przekonanych każdy potrafi, nawet bez argumentów. Pora na poważną debatę obu stron. 


MaSZ
O mnie MaSZ

Tylko prawda jest ciekawa. masz_68@interia.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka