MaSZ MaSZ
928
BLOG

Kim pan jest panie Kijowski

MaSZ MaSZ KOD Obserwuj temat Obserwuj notkę 4

Twórca Amber Gold Marcin P. do dziś budzi zdziwienie. Jak młody człowiek z kilkoma wyrokami w zawieszeniu za oszustwa finansowe zdołał zbudować tak wielką piramidę finansową, a na dodatek uruchomił linie lotnicze? Ktoś nie tylko umożliwił mu założenie firm, mimo ciążących na nim wyrokach, ale na dodatek zaskakująco szybko firmy Marcina P. zdobyły stosowne pozwolenia na min.: handel złotem, świadczenie usług finansowych, zarejestrowanie pasażerskich linii lotniczych i wiele innych. Coś na co zwykły biznesmen musiałby czekać wiele miesięcy, Marcin P. otrzymywał w ciągu tygodni lub dni. Nic dziwnego, że Marcin P. jest dość powszechnie uważany za słup, panuje przekonanie, że stały za nim "silne ręce".

Mateusz Kijowski za wiele rzeczy zabierał się w swoim życiu, nieustannie nic mu nie wychodziło. Zaczął studia na prestiżowych wydziale Matematyki i Informatyki UW. Początkujący informatyk zarabiał potem na szyciu kurtek i śpiworów. Odszedł po roku studiowania na Uniwerku i zaczął studia na Akademii Teologii Katolickiej. Potem było dziennikarstwo. Każde studia to około roku. Został zatrudniony w dziale informatycznym Gazety Wyborczej.  Potem prowadzenie szkolenia administratorów sieci w Centrum Edukacji Komputerowej. Następnie nagle dyrektor ds. Informatyki w PZU (pracował tam od kwietnia 2002 do czerwca 2003). Cóż bywa, w złotych dla informatyków latach 90-siątych zmiany zawodów to nic niezwykłego, choć MK nawet jak na tamte czasu ma ścieżkę zawodową raczej nietypową. 

Praca zarówno w Agorze jak i w państwowym PZU (końcówka rządów SLD) to wygląda na zatrudnienie z polecenia. Agora zawsze lubiła ludzi "ideologicznie sprawdzonych", albo ich krewnych, zaś PZU to państwowy moloch. Doświadczenia zawodowe Kijowskiego nie wyglądały na obiecujące z punktu widzenia wymagań dla stanowiska menadżerskiego. Ewidentnie ktoś mu pomógł. 

Po utracie pracy w PZU nagle młody informatyk został bezrobotnym! Nietypowy pomysł na życie, od dyrektora IT do zasiłku. W międzyczasie meandry życiowe, rozwód, zasądzone alimenty, nowa rodzina i "small biznes" założony wspólnie z nową żoną. 

Mateusz Kijowski niezwłocznie po wyborach parlamentarnych wygranych przez PIS stanął na czele niezwykle szybko budowanego ruchu społecznego o nazwie KOD. Człowiek, który przez poprzednie 25 lat niczego nie potrafił zrobić do końca, nie był znany ze znaczącego zaangażowanie politycznego (jedynie ostatnio jakieś lewicowe happeningi), nie miał ani wiedzy, ani charyzmy porywającej ludzi, w ciągu zaledwie kilku dni stworzył ogólnopolską organizację i stanął na jej czele.

Cuda zdarzają się, ale dość rzadko. Nawet Wałęsa, jeśli w korzystnej dla niego interpretacji, naprawdę przeskoczył przez płot, działał w opozycji od kilku lat (niestety jak okazało się po latach, niczym Jeckyll i Hyde był Lech i Bolek). Zazwyczaj człowiek znikąd, którego cały życiorys jest w sprzeczności do tego co robi dziś został przez kogoś ustawiony, niczym słup. 

Najwyraźniej jednak ci, którzy postawili Kijowskiego na czele KODu popełnili ten sam błąd co Tusk promujący Ewę Kopacz na swojego następcę. Ewa Kopacz wszystkie funkcje publiczne wykonywała dotąd słabo, była wierną współpracowniczką a nie liderem, nie miała stosownej wiedzy, nie potrafiła kierować ludźmi, podobno miała skłonność do histerycznych zachowań. Taka była przed 2014 rokiem. I dokładnie taką okazała się po objęciu urzędu premiera. Cud nie nastąpił, z prowincjonalnego i marnego polityka, stała się prowincjonalnym i marnym premierem. Podobnie Mateusz Kijowski, człowiek chwiejny, pozbawiony twardego charakteru, nieodpowiedzialny - taki też okazał się na czele KODu. 

Skoro jednak zarząd KODu sam nie potrafił kontrolować wydatków swojego lidera, może tam być znacznie więcej finansowych brudów. Wróbelki już ćwierkają o rozliczeniu dotacji. Ciekawe ile Lech Wałęsa brał za swój udział w 20+ spotkaniach z KODem. Czy Mateusz Kijowski i jego koledzy podróżując po Polsce nocowali w tańszych turystycznych hotelach, czy brali 4-5 gwiazdkowe? Czy pieniądze zebrane z puszek od wiernych wyznawców umożliwiły nie tylko żonie Kijowskiego na podróż do USA, ale także na więcej takich "absolutnie niezbędnych" eskapad? Wg. analizy autorstwa "Matki Kurka" statut KOD w KRS w sprawach wydatków poniżej 10.000 zł pozwala na zatwierdzanie przez dowolną osobę z zarządu oraz skarbnika (Piotr Chabora). Ktoś musiał więc wiedzieć o pomyśle Kijowskiego fakturowania najwyraźniej fikcyjnych usług na jego własną spółkę. Czy podobnie było z kosztami związanymi z organizacją manifestacji (nagłośnienie, transparenty ITD.)?

Ten kto inwestował w Mateusza Kijowskiego okazał się podobnie marnym strategiem jak Tusk planujący swoje zastępstwo w osobie Ewy Kopacz. To samo myślenie życzeniowe, tak samo słabe zarządzanie i nieumiejętność doboru ludzi. Nawet jeśli istotnie to jakieś fundacje Sorosa maczały w tym palce, wykonanie sugeruje pracę lokalnych partaczy. 

Ciekawe czy dowiemy się kto naprawdę stał za Marcinem P. w Amber Gold. Tam wielu uczciwych choć naiwnych straciło majątki. Ciekawe czy dowiemy się kto naprawdę stał za Mateuszem Kijowskim w projekcie politycznym o nazwie KOD. Tu emocje i wiara wielu uczciwych zwolenników została ośmieszona. Tam spółka mająca inwestować w złoto okazała się piramidą finansową. Tu ruch społeczny KOD utrzymywany z wpłat do "puszek" wydał co najmniej 10% na prywatną spółkę lidera. A może więcej? A może nie tylko lidera? A może pieniędzy było dużo więcej?

MaSZ
O mnie MaSZ

Tylko prawda jest ciekawa. masz_68@interia.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka