Nie istnieje sprawa na tyle skomplikowana, aby nie zacząć wyjaśnień od najprostrzych faktów. Właśnie to co oczywiste jest najczęściej pomijane w awanturze o odmowę realizacji kontraktu zakupu francuskich śmigłowców Caracali. Szczególnie dzisiejsze artykuły w GazWyb są zdumiewające. To, że bronią racji stanu to można zrozumieć. Wprawdzie francuskiej a nie polskiej, ale zawsze to jakieś priorytety. Całkowicie jednak brak pochylenia się nad tym co oczywiste.
- Śmigłowiec Caracal produkowany od 11 lat został dotąd sprzedany jedynie w 60+ sztukach, oraz dodatkowo pewna liczba jeszcze nie zrealizowanych zamówień. Oznacza to, że polska armia zamawiając 50 miałaby kupić niemal tyle sztuk ile Airbus Helicopters w ogóle dotąd sprzedał. Dla porównania helikopterów Black Hawk firma Sikorsky wyprodukowała ok. 4000.
- Szacowana cena katalogowa Caracala to ok. $20 milionów, kontrakt dla Polski obejmuje kwotę przeszło 2 razy wyższą.
- Caracal nigdy nie był używany w działaniach zbrojnych, Black Hawk wielokrotnie i był modernizowany na podstawie prawdziwych doświadczeń bojowych.
- Poza zaledwie kulkunastoma Caracalami używanymi w armii francuskiej, ten śmigowiec w ogóle nie występuje w armiach NATO. Jego głównymi użytkownikami są: Brazylia, Meksyk i Malezja, czyli kraje, powiedzmy, borykające się z plagą korupcji.
- Black Hawk'i produkowane są min. w Polsce. Mielec to największa fabryka Lockheed Martin (właściciela Sikorsky Aircraft) poza USA. Innymi słowy: swoisty offset za Black Hawk już w Polsce jest, można go łatwo poszerzyć. Airbus Helicopters jedynie obiecuje stworzenie miejsc pracy. Biorąc pod uwagę marne wyniki sprzedażowe Caracala (60 sztuk przez 11 lat), jedynie oczekiwaniem na cud byłoby przekonanie o znaczącej możliwości rozbudowy proponowanego offsetu. Offset amerykański dotyczy świetnie sprzedającego się od wielu lat śmigłowca, offset francuski to wsparcie helikoptera będącego od 10 przeszło lat porażką biznesową.
- Airbus Helicopters boryka się z poważnymi problemami, właśnie kontrakt z Polską miałby go ocalić. Cel definiowany jest przez Francuzów jako ochrona miejsc pracy we francuskich zakładach. Stąd pytanie: jak mieliby udźwignąć jednoczesny offset w Polsce z utrzymaniem miejsc pracy we Francji przy kontrakcie na 50 sztuk helikopterów.
Powyższe porównanie nie stanowi dokładnej analizy potrzeb i specyfikacji, to bowiem zadanie dla profesjonalistów. Problem jednak w tym, że szczegółowa analiza specyfikacji ma sens jedynie wtedy, gdy mówimy o produktach o podobnej wiarygodności. Porównanie Black Hawk do Caralaca to: te pierwsze sprawdzone w boju i produkowane w tysiącach sztuk, te drugie to całkowicie niszowe i niemal nieznane w armiach NATO. Te pierwsze produkowane w Polsce, te drugie mają być produkowane, ale wobec problemów koncernu Airbus Helocopters, zapewne jakość zadań offsetowych budzi obawy.
Dyskusja na temat tego czy Aibus Helicopters zaproponował ciekawe rozwiązania offsetowe jak twierdzi, czy wręcz przeciwnie nie ma sensu, wymagałoby to bowiem znajomości szczegółów i dokładnej analizy. GazWyz jednak wie swoje: zakłada, że Francja ma rację, a polski rząd nie.
Groźby rządu Francji o tym, iż odrzucenie offsetu przez Polskę spowoduje ostrą reakcję, w tym potencjalne wstrzymanie współpracy wojskowej, to wyjątkowo nie tyle arogancka co wręcz głupia wypowiedź. GazWyb i działacze PO płaczący nad tym nie zdają sobie sprawy jakie konsekwencje powoduje uznanie takiej groźby za wiarygodną. Oznacza to bowiem, że współpraca wojskowa Francji z Polską oparta jest na jedynie krótkotrwałych korzyściach ekonomicznych. Jeśli Polska zapłaci zawyżoną cenę za kilkadziesiąt generalnie niekupowanych przez żadną poważną armię helikopterów, to wszystko jest ok. Jeśli zerwie rozmowy, to Francja "przedefiniuje całość współpracy wojskowej". A dlaczego nie taki model: Rosja aby zapłacić Francji za pozostawienie Polski bez wsparcia sprzeda stosowną ilość ropy za pół ceny? Sojusze wojskowe to strategiczne i wieloletnie układy, jeśli ktoś stawia je pod znakiem zapytania z powodu zerwania jednego kontraktu, one same są nic nie warte.
Wkrótce nastąpi uspokojenie, Francja pogodzi się z porażką, bowiem niebawem zostanie ogłoszony przetarg na łodzie podwodne, a tej grze są oni wyraźnymi faworytami. PO ma w PE jednego bardzo rozsądnego europarlamentarzystę, który w przeciwieństwie do swoich partyjnych koleżanek i kolegów naprawdę tam pracuje, mówi biegle po angielsku i nie bierze udziału w uwłaczającym organizowaniu debat skierowanych przeciwko własnemu krajowi. Tą osobą jest Jacek Saryusz-Wolski. JS-W słusznie powiedział, że Francja nie ośmieliłaby się tak wrzeszczeć na któryś z krajów Europy Zach. Arogancja wobec Polski bez wątpienia związana jest z wieloletnią polityką prowadzoną przez nasze kolejne rządy z pozycji kolan: braku dbania o własne interesy, łatwego przekupywania polskich decydentów poprzez dobrze płatne posady Unijne i nieistniejącej strategii. Awantura o Caracale przesuwa granice tego do czego Polska innych przyzwyczaja: od ślepego posłuszeństwa do pewnych granic rozsądnego dbania o własną rację stanu.
Zastanowienie powinno budzić tak zapalczywe bronienie dziwnego kontraktu z Airbus Helicopters przez min. byłego prezydenta Komorowskiego, byłego szefa MON Siemoniaka i paru innych platformersów. Informacje o rodzinnych powiązaniach z niewielkim biurem Airbus w Polsce ludzi z kręgu Komorowskiego i dawnego MON to dodatkowa przesłanka. Warto wiedzieć, że Francja uznaje płacenie łapówek za granicą za akceptowalną normę działania. Formalnie USA nie, stąd pracownicy HP uwikłani w skandal korupcyjny w Polsce musieli przynajmniej ostro tłumaczyć się przed organami ścigania USA, w przypadku Francji niczego takiego nie byłoby.
Kilka lat temu Polska kupiła pociągi Pendolino produkowane przez francuski Alstom. Zakupu dokonano mimo braku torów umożwiających rozwijanie prędkości ponad 200 km/h, czyli takiej dla której te pociągi warto kupować. Polska jest bodaj jedynym krajem, w którym po zakupie Pendolino nie toczy się antykorupcyjne śledztwo. Czy oznacza to, że polskich decydentów nie trzeba było przekupywać, aby podjęli jedyną słuszną decyzję? A może mamy uczciwszych polityków niż w: Wielkiej Brytanii, Włoszech, Słowacji, Hiszpanii? A może mamy bardzo łaskawą prokuraturę?
Dobrze, że polski rząd przeciął wielomiesięczny okres niepewności w sprawie kontraktu na Caracale. Moment nie był najlepszy, tydzień przez wizytą prezydenta Hollanda, ale żaden nie byłby dobry. Polska armia potrzebuje nowoczesnych helikopterów, "interwencyjny" zakup kilku Back Hawk'ów to sensowny ruch, daje czas na przygotowaniem kolejnego przetargu. Oby takiego, który będzie miał sensownie zdefiniowane kryteria, a rozstrzygnięcie nie będzie budzić większych wątpliwości.
Komentarze